niedziela, 28 lutego 2010

stupid silliness

Ania. Oj jest czego jej zazdrościć. Piękne piegi, cudna figura, jaśniutka skóra ....  I co najważniejsze: te rude włosy. Odległość między Piłą, a Wągrowcem jej nie przeszkadzała, więc przyjęłam ją w nasze skromne, wągrowieckie okolice i cyknęłam kilka fot. Powałęsałyśmy się po polach, poparzyły nas pokrzywy, cierpliwie czekałyśmy na upragnione słońce potrzebne do zaledwie kilku fot. Fociłam aż do zmierzchu, mimo lodowatej wody i upierdliwych komarów.

 
 





ależ uwielbiam to zdjęcie:



Nadal wszystko wydaje się niegodne uwagi, ludzie niegodni rozmowy, a sprawy niegodne poruszania. To trochę chore i sama nie wiem co o tym myśleć, bo przecież tego pragnęłam. Pragnęłam dokładnie tego wszystkiego co było i co jeszcze się wydarzy. Jest przeidealnie aż do bólu. Mam wrażenie, że to zaraz się skończy i zostanę sama z melancholią, jak wtedy, kiedy budzę się w nocy po pięknym śnie.

Zielonego pojęcia nie mam co z tym zrobić.

"he might only shake his head with kindly amused, melodious laughter,
he then would perhaps merely smile at my  oh, so stupid silliness"

Brak komentarzy: